Tak. Łatwo powiedzieć, że to jakaś fanaberia. “Po co nam Google Maps!” – powiecie. No właśnie nie! Ja na swojej skórze już nie raz przekonałem się, że obecność rozkładu jazdy komunikacji miejskiej w Google ratowała mnie przed spóźnieniem. Oczywiście zawsze w innym mieście i moje zagubienie wynikało z braku znajomości zasad panujących w danym mieście (nie wiedziałem z jakiej apki korzystać, jakie środki komunikacji są dostępne itd).
Mam świadomość, że jeśli na co dzień korzystamy z MPK to rozkład mamy w małym palcu i zakładam, że takie osoby raczej z Google Maps korzystać nie będą (chyba, że się mylę?). Jednak osoby, które z takiej komunikacji korzystają sporadycznie podejdą do tematu zupełnie inaczej – nie mówiąc już o osobach, które w Rzeszowie są gośćmi.
Jak to wyglada w Warszawie?
Jak Google Maps działa, każdy wie, jednak dla nakreślenia problemu wrzucam screen z przykładowej trasy wyznaczonej przez Google Maps (Złote Tarasy -> PGE Narodowy):

Nie trzeba instalować dodatkowych aplikacji (typu Jakdojade – tak wiem, że są alternatywy, jednak nie o to chodzi). Wszystko odbywa się w jednym miejscu – mamy podane alternatywne trasy (czy to tramwajem, czy metrem), czasy odjazdu, częstotliwość przejazdów przez daną trasę itd.
A Rzeszów?
W Rzeszowie wygląda to nieco inaczej… Zobaczcie:

Mamy do dyspozycji trasę pieszą lub przejazd pociągiem(!). A przecież wszyscy wiemy, że na tej trasie kursują “empeki” i to co kilka minut.
Dodatkowo w wersji mobilnej w obu przypadkach Google proponuje przejazd Boltem lub Uberem (w zależności od dostępności usług).
Warszawa nie jest wyspą na mapie Polski – ta usługa jest dostępna w wielu polskich miastach, np. Kraków, Łódź, Katowice itd.
Nie mogę zrozumieć dlaczego Rzeszów nie istnieje na mapach Google’a. Jako “Stolica innowacji” powinniśmy wyznaczać trendy a nie się do nich stosować. Tym bardziej, że wszystko sprowadza się do przekazania rozkładów jazdy w odpowiednie miejsce (sprawdziłem, można to zrobić tutaj). Chyba, że w “Stolicy innowacji” chodzi o coś innego, czego ja nie rozumiem?
A Ty co o tym sądzisz? Znasz inne aspekty, w których Rzeszów “kuleje”?
To Cię zainteresuje!